Alice wysiadła. Zmarszczyła czoło jakby się zastanawiała. -Bardzo przepraszam, ale która jest godzina? - spytała najbliższej osoby, jakiejś pani w letniej sukience idącej z synkiem. -Około 9.00, jeśli się nie mylę. - Alice podziękowała, a potem spiorunowała wzrokiem Minę i Hime. -Który tym razem? - spytała poważnie, patrząc badawczo na chary. Mina wybuchnęła śmiechem, a Hime z niechęcią przyznała: -Moki. -Uh! Ja zaraz... - powiedziała w bezsilnej złości. Jednak równie jak przyszła jej złość, tak szybko minęła. - Dobra, pójdziemy do Lasku Bolońskiego. Dawno nie jeździłam na rowerze. - wyruszyła w stronę obranego sobie celu. Po drodze ściągnęła płaszczyk, a pod nim znajdowała się jasnożółta tunika, wiązana w pasie wstążką. [zt]
-Chodźcie, bo nam pociąg odjedzie. A następny będzie za jakieś półtorej godziny. - Alice razem z dziadkami w ostatniej chwili weszli do środka. Tam dwie młodsze osoby, ustąpiły miejsca nowym pasażerom. Oczywiście chodzi tu o babcię i dziadka. -Muszę was uprzedzić: nie przestraszcie się. - uśmiechnęła się tajemniczo. Dziadkowie co prawda wiedzieli o zwierzętach, ale żadnego nigdy nie widzieli. -Dzięki za przypomnienie. Mam kilka kubraczków dla niektórych zwierząt. I pociąg metra wyruszył w stronę następnego przystanku. [zt]
|